Hej, dziś chciałam pokazać Wam trochę atrakcji dostępnych w Makarsce,
może komuś przyda się taka informacja na następne wakacje. :)
Jedną z takich atrakcji zajmującej najwięcej czasu jest rejs statkiem. Nie trzeba go specjalnie szukać, już w pierwszy dzień ledwo postawiliśmy dwa kroki na plaży a już jeden z panów podszedł do nas z całą książką zdjęć prezentując i opisując cały rejs, także wystarczy mieć 50 kun zaliczki i nie ruszając się z plaży możemy zarezerwować sobie miejsce na statku który nam najbardziej odpowiada, a jest ich sporo. My wybraliśmy Calypso, pewnie dlatego, że w drodze powrotnej kiedy wpływał do portu grała na nim głośna muzyka a ludzie bawili się w najlepsze. Taki chwyt marketignowy, który działa bardzo dobrze. :) Calypso była też jak dla mnie najatrakcyjnieszym statkiem. Rejs kosztuje 33 euro od osoby, obejmuje podróż na 2 wyspy Hvar i Brač oraz obiad. Z portu wypływamy o 9:00, a powrót zaplanowany jest na ok. godz. 18:00, dlatego jest to wyprawa na cały dzień. Najpierw 2h płyniemy na wyspę Hvar do miejscowości Jelsa, która słynie z lawendy oraz wina, które oczywiście możecie kupić na pamiątkę. Na wyspie jest bardzo mało czasu bo tylko 40 min, więc jeśli chcemy coś kupić to naprawdę musimy się spieszyć ponieważ statek na nikogo nie czeka, co jest prawdą, gdyż zaczęliśmy odpływać równo z czasem, a kilka osób się spóźniło i mieli szczęście, że razem z nami przypłynął drugi statek i mogli wsiąść na jego pokład.
Podczas rejsu na kolejną wyspę czeka na nas obiad, przy rezerwacji dokonujemy wyboru czy ma to być mięso czy ryba. My wybraliśmy rybę i była to makrela. Jeśli chodzi o picie to mamy do wyboru sok, który przypomina trochę rozwodnioną fantę oraz wino i możemy pić ile chcemy. Ogólnie obiad nie porywał, ale nie był zły. Podczas rejsu możemy również spróbować Rakiję czyli najpopularniejszy alkohol w Chorwacji, który jest rozlewany za darmo przez jednego z członków załogi.
Jeśli dobrze pamiętam po około 40 minutach dopływamy na wyspę Brač do miejscowości BOL, słynącej z ruchomej plaży o nazwie Złoty Róg. W zależnosci od tego z której strony wieje wiatr, prądów morskich czy pory dnia plaża zmienia swój kształt. Jej koniec zakręca w prawo lub w lewo. Ma to wpływ również na fale, które są po jednej stronie plaży, a po drugiej ich nie ma. Z portu na plażę jest spory kawałek, dlatego kursuje tam wodna taksówka za 15 kun, my jednak wybraliśmy się pieszo co zajęło ok.25 minut marszu. Na wyspie mamy 3,5 h po czym czeka nas ok. 2,5h rejsu powrotnego.
Kiedy
będziemy coraz bliżej portu w Makarsce muzyka zacznie grać coraz
głośniej, pan przebrany za kapitana zacznie lać wodą, a ludzie w rytm
hitu "Ruda tańczy jak szalona" czy innych przebojów polskiego disco
zabiorą się do tańca, na stołach, ławkach i wszędzie gdzie się da.
Kolejną atrakcją wartą uwagi jest PARASAIL, czyli motorówka, która ciągnie nas za sobą podczepionych do spadochronu. Cena uzależniona jest od liczby osób oraz wysokości na jaką chcemy się wznieść, najmniejsza to 200 metrów, a największa 500 metrów. Pan, który na plaży reklamował rejs Calypso polecił nam wysokość 300 metrów, dlatego też taką wybraliśmy, atrakcja za 2 osoby kosztuje wtedy w zależnosci od miejsca ok. 350 kun za 10 minut. Jest to naprawdę świetne doświadczenie, z góry podziwiamy piękne widoki oraz śliczny błękit wody. Na łódce znajduje się jednorazowo ok. 7 osób, tak więc oprócz naszego lotu jeszcze przez ok. 30 min możemy cieszyć się pływaniem motorówką. :)
Makaraska widziana z motorówki.
W drodze powrotnej mieliśmy jeszczę dodatkową atrakcję, czyli tankowanie na wodnej stacji. :)
Ostatnią atrakcją z jakiej udąło mi się skorzystać był półgodzinny rejs łodzią podwodną. Rejs kosztuje 75 kun w dzień, a od godziny 20:00 jest to 85 kun ze względu na to, że używane są swiatła. I tu muszę przyznać, że były to stracone pieniądze. Wybraliśmy nocny rejs, który według pani sprzedającej miał być bardziej ekscytujący. Oprócz kraba na ściance molo jeszcze przed wyruszeniem nie widzieliśmy nic ciekawego, niewiele było widać poza kilkoma rybami, które pływały po dnie. Nie było to dla nas atrakcją, gdyż widziałam więcej i wyraźniej po prostu pływając w okularach, kiedy to rybki zamiast po dnie pływały koło mnie. Jednak dla osób, które pływać nie potrafią jest to pewnie bardzo dobra okazja do obejrzenia morskiego dna, polecam jednak iść tylko w dzień, wtedy jest szansa, że zobaczycie o wiele, wiele więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz